Licytacja dwustronna to z pewnością jeden z najtrudniejszych elementów brydża sportowego. Jak sobie bowiem radzić, gdy przeciwnik zabiera konwencyjną odzywkę? W jaki sposób odnaleźć się w bilansie, gdy wszyscy licytują?
W dniu 10 lutego w Grupie Pomarańczowej pochyliliśmy się nad tematem wejść do licytacji. Wzór czerpaliśmy od najlepszych – zawodników Ekstraklasy. Wiedzę teoretyczną znakomicie w praktyce wykorzystali Maciej i Wojtek i to już podczas pierwszego rozdania!
Przeciwnik przed nami, na pierwszej ręce otworzył jedno trefl. Nam przyszła taka karta:
♠ A 10 8 7
♥ K W
♦ D W 8 4
♣ D W 6
Mimo całkiem sporej liczby punktów nie mamy czym wejść do licytacji. Brak jest koloru choćby pięciokartowego, a kontra wskazywałaby przecież co najmniej 4-3 w kolorach starszych. Nie mamy również 15 pkt, wobec czego odpada zgłoszenie 1BA. W tej sytuacji jedynym zasadnym rozwiązaniem jest pas i oczekiwanie na licytację partnera, co też uczynił Maciej.
Do siedzącego na czwartej ręce Wojtka trafiła następująca licytacja: 1♣ – pas – 1♦ – ?
A oto karta Wojtka:
♠ K D 6 5 2
♥ D 9 7 4 3
♦ 9 3
♣ 5
Cóż należało zgłosić z taką kartą? Wojtek bez wahania zalicytował jedno pik (pamiętajmy o zasadzie czwórka – młodsza, piątka – starsza) i był to świetny wybór. Pomimo stosunkowo niewielkiej liczby punktów, karta znakomicie nadaje się do gry własnej – niezrównoważony skład, wartości w długich kolorach, posiadanie obu kolorów starszych. Dzięki takiemu wejściu Maciejowi i Wojtkowi udało się w rozdaniu znaleźć piki, a następnie pobrać na nie aż 10 lew. Taki wynik dawał w rozdaniu pełnego maksa, bo na żadnym innym stole w piki nawet nie grano…